AGRESJA A JĄKANIE (nie tylko u jedynaków)
Trudno jest być jedynakiem. Jeszcze trudniej jest mieć nadopiekuńczą
matkę. Bardzo źle, kiedy ojciec nie zgadza się z matką w wychowaniu
jedynaka. Najgorzej, kiedy jedynak zaczyna się jąkać.
Niemowlę jest dzieckiem całkowicie bezradnym i biologicznie zależnym
od innych, ale szybko uczy się skutecznych sposobów uzyskiwania
cudzej pomocy. Płaczem sprowadza do siebie matkę, która zajmuje
się jego potrzebami. Karmi je, ilekroć jest głodne, przewija, kiedy
się moczy, ogrzewa kiedy jest mu zimno i uspokaja, kiedy je coś
boli. Dziecko uczy się pragnąć matki nie tylko dla zaspokojenia
własnych potrzeb fizycznych. Lgnie do niej, chodzi za nią, stale
domaga się jej obecności i uwagi oraz szuka u niej pomocy i uznania.
Staje się zazdrosne, zachłanne, nie chce dzielić z nikim uczucia
matki.
Początkowo takie objawy zależności dziecka są mile widziane, ale
w miarę jak rośnie, rodzice starają się wprowadzić pewne modyfikacje.
Celem działań wychowawczych jest zachęcanie do samodzielności i
niezależności. Już nawet u dzieci dwu i trzyletnich można zaobserwować
spadek zależności od rodziców i wzrost zależności od rówieśników.
Nadopiekuńcza, nie pracująca matka może ograniczać kontakty z rówieśnikami.
A jeżeli jeszcze w otoczeniu dziecka zamieszkują dziadkowie, to
oni najczęściej stanowią towarzystwo do zabawy z nim.
W miarę, jak dziecko rośnie, uczy się ono mówić i dzięki temu może
sprawniejszymi sposobami informować o istnieniu swych potrzeb. Nie
musi już płakać czy zachowywać się niespokojnie, może po prostu
poprosić. Niektóre dzieci jednak nie proszą. Nie proszą, bo mimo
wieku dwóch-trzech lat, jeszcze nie mówią. Nie mówią, bo im to
nie jest potrzebne. Mama odgaduje potrzeby dziecka i zanim ono zdąży
pomyśleć i wypowiedzieć je, już mama zaspokaja. Takie zachowania
nie są możliwe w rodzinach wielodzietnych, gdyż stosunki społeczne
wśród rówieśników dziecka na to nie pozwolą, ale jeżeli ma się
dziecko-jedynaka, to wszystkie siły i środki przeznacza się na
jego rzeczywiste i wirtualne potrzeby.
Tak więc nadopiekuńcza mamusia skutecznie uczestniczy w rozwijaniu
w dziecku poczucia zależności. Nadmiernie pobłażliwa i przesadnie
troskliwa, nie tylko nie zachęca swoje dziecko do większej samodzielności,
ale wręcz aktywnie przeszkadza jemu w wysiłkach zmierzających do
zdobycia jakiejkolwiek samodzielności i niezależności.
Drugim uczestnikiem wychowania dziecka-jedynaka jest tatuś chłodny
uczuciowo. Zwykle jest tak, że w przypadku nadopiekuńczej mamusi,
tatuś dystansuje się uczuciowo od zabiegów pedagogicznych żony,
nie akceptuje ich i staje na drugim krańcu pedagogiki. Wymaga samodzielności
, karze za każdy najmniejszy przejaw niezadowolenia dziecka lub
nadmiernego, jego zdaniem, uzależnienia uczuciowego od matki.
Dziecko przeżywa frustracje. Potrzeba zależności od matki oraz kary
za ujawniające tę potrzebę zachowania mogą, przynajmniej na jakiś
czas, wzmocnić wysiłki dziecka, by tę potrzebę zaspokoić, ale jednocześnie
powoduje lęk przed zależnością i w rezultacie prowadzi do konfliktów
w tej sferze. Gdy grozi surowa kara, lęk może być tak silny, że
potrafi zahamować niemal wszelkie zewnętrzne przejawy zależności.
Frustracja potrzeby zależności, przeżywana przez jedynaka, wskutek
braku serdecznej opieki ze strony jednego lub obojga rodziców, stanowi
stale działający bodziec pobudzający dziecko do wrogości i agresji.
Dziecko, któremu brak silnej więzi, jaką jest zależność wobec rodziców,
nie ma ani wiele możliwości, ani chęci, by brać ich za wzór oraz
przyswajać ich normy zachowania.Rozluźnienie więzów zależności może
stanowić nie tylko źródło agresywnych uczuć lecz również ograniczać
zdolność jedynaka do skutecznego ich opanowywania, z chwilą gdy
zostaną rozbudzone. Wrogość i agresja mogą doprowadzić do zachowań
przestępczych wobec rówieśników, a następnie reszty społeczeństwa.
Mogą także obrócić się przeciw jedynakowi. Dziecko staje się znerwicowane,
zaczyna się zacinać, a następnie jąkać. Unika sytuacji, w których
trzeba mówić. W niektórych przypadkach przestaje mówić, a nawet
kontaktować się z innymi ludźmi.
Jakie to ma znaczenie? Duże, gdyż każdy człowiek negatywnie oceniając
siebie, w rezultacie obraca się przeciwko innym. Wartości moralne
i etyczne przestają mieć znaczenie, kiedy ktoś przestaje siebie
kochać. Nie można bowiem "kochać bliźniego swego", jeżeli najpierw
nie pokocha się siebie samego.
Agresja nie musi być łączona z przestępczością. Ucieczka z domu,
jazda dla zabawy czyimś samochodem, nawet zniszczenie cudzej własności
- to działania o charakterze społecznie destruktywnym, mogą powodować
krzywdę lub szkodę osób czy ich własności, a przy tym nie muszą
być sprzeczne z prawem.
Wychowanie obejmuje zarówno zachętę do społecznie aprobowanych
wzorów zachowania, jak też zniechęcanie do nawyków niepożądanych.
Małe dziecko uczy się używać łyżki i widelca oraz chodzić do łazienki,
ale nie zawsze sprawia mu to przyjemność i zadowolenie. Rodzice
zaczynają wobec niego stosować tzw. wtórne nagrody poprzez aprobatę
lub wyrażanie pozytywnych uczuć, ulubione potrawy itp. Efektywność
wtórnych nagród jest zależna od stosunków zachodzących między dzieckiem
a jego rodzicami i od intensywności więzi uczuciowej. Jeżeli u dziecka
rozwiną się silne więzy, trening dokonywany za pomocą wtórnych nagród
będzie znacznie ułatwiony.
Eliminowanie nawyków i zachowań niepożądanych może być także dokonywane
w inny sposób. Może to polegać na odmawianiu nagrody, bądź na aktywnym
karaniu. Może zaistnieć i taka sytuacja, w której rodzice lekceważą
zachowanie niepożądane i jednocześnie nie nagradzają go, to wówczas
zachowanie nie nagradzane będzie stopniowo zanikać. Stosowana z
premedytacją kara może również prowadzić do zaniku aspołecznego
zachowania. Jeżeli jednak dziecko jest stale karane za pewien nawyk,
to impuls skłaniający go do wykonania danego czynu staje się bodźcem
wywołującym lęk. Lęk ten może zapobiec wykonaniu jakiegoś niechcianego
działania, ale zahamowane reakcje mogą pojawić na nowo w innych
sytuacjach, w których groźba kary jest słabsza. Przykład? Mały
Jaś, za nieustanne dłubanie w nosie, musi kołysać do snu młodszą
siostrę. Tam nikt go nie widzi i może do woli oddawać się swojemu
ulubionemu zajęciu.
Kara może pomagać w zmienianiu zachowań, ale jeżeli jest bardzo
surowa, może mieć wpływ na wszelkie dziecięce sposoby osiągania
celu, nawet oczekiwane i pozytywnie oceniane. W ten sposób cały
system zachowania może się związać z lękiem. Chłopiec, który został
surowo ukarany za zabrudzenie swoich spodni, może odczuwać niepokój,
a nawet lęk przy wszelkich czynnościach dotyczących załatwiania
potrzeb fizjologicznych. Dziecko, które było karane za wszelki przejaw
zainteresowania seksualnego, może tak silnie skojarzyć ową dziedzinę
z lękiem, że "jako mężczyzna" pozostanie niezdolny do jakichkolwiek,
dających satysfakcje kontaktów seksualnych.
Nawyki wyuczone w jednej sytuacji są przenoszone na inne - podobne
sytuacje. Dziecko także uczy się różnicować. Niemowlę, kiedy jest
głodne, przestaje płakać, gdy jakakolwiek dorosła osoba weźmie
je na ręce. W starszym wieku takie reakcje występują tylko w odniesieniu
do osób najbliższych, które uczestniczą w procesie karmienia.
Dziecko uczy się również, że pewne czynności i reakcje ukierunkowane
na cel są tolerowane, podczas gdy inne, nawet podobne, są niedozwolone.
Ułatwieniem w uczeniu różnicowania jest stosowanie haseł słownych
typu: nie wolno, nie ruszaj, nie dotykaj, podaj, śpij, bądź grzeczny
itp. Używanie haseł słownych może się rozpocząć zanim dziecko zacznie
mówić. Rodzice są często zmuszeni uciekać się do środków zaradczych
polegających na ograniczaniu swobody bądź karaniu, po prostu w celu
zapobieżenia, by dziecku nie stała się jakaś krzywda. Trudno lub
wręcz niemożliwe jest wyjaśnić małemu dziecku, co jest dla niego
rzeczą dobra, a co niebezpieczną. W sytuacji, kiedy dziecko wybiega
na ruchliwą ulice, to lepiej temu zapobiegać niż karać. Karane
dziecko może później odczuwać lęk przed spacerem po chodniku.
Innym warunkiem, który może przyczyniać się do rozwoju wrogości
lub lęku jest niekonsekwencja rodzicielskich praktyk dyscyplinujących.
Jeżeli ojciec i matka znacznie różnią się w swoich wymaganiach i
czego innego po swoim jedynaku spodziewają się lub stosują inną
dyscyplinę, nie dziwmy się, kiedy dziecko nie jest w stanie przyswoić
sobie oczekiwanych standardów zachowania. Ponadto usiłowania, by
utrzymać chłopca w karbach i kierować jego zachowaniem mogą wywołać
urazę i wrogość.
Tak więc, zanim dziecko zacznie mówić i rozumieć, może się nauczyć
zachowań konfliktowych, gdyż nie będzie mogło odpowiedzieć na pytanie
, dlaczego w dwóch podobnych sytuacjach, raz jest karane, a kiedy
indziej nagradzane. W każdej nowej sytuacji, podobnej do poprzednich,
będą się budziły w chłopcu dwie konkurujące reakcje: ta, która zbliża
go do osiągnięcia celu i ta, która skłania, by unikało go. Te nienazwane
i nieświadome konflikty mogą być źródłem wielu trudności. Jedną
z nich jest niemożność normalnego wypowiadania swoich myśli, zacinanie
się i jąkanie, albo jeszcze gorzej.
Czy agresywni chłopcy są zdolni do pozytywnych uczuć?
Wywiady z rodzicami wykazały, że zarówno chłopcy agresywni, jak
i chłopcy z grupy kontrolnej, otoczeni byli w okresie niemowlęctwa
i wczesnego dzieciństwa znaczną troską ze strony swoich matek. Obie
grupy matek spędzały wiele wolnego czasu na zabawie z synami, czytały
im, brały na spacery i stosowały różne formy interakcji uczuciowo-pozytywnej.
Ojcowie z obu grup mało zajmowali się chłopcami w okresie niemowlęctwa
, ale już we wczesnym dzieciństwie ojcowie z grupy kontrolnej poświęcali
swoim synom o tyle więcej czasu, iż różnica ta jest statystycznie
istotna (p<0,02). Różnica ta uwydatniła się bardziej na podstawie
relacji matek o zachowaniach ich mężów wobec synów niż na podstawie
tego, co ojcowie sami o sobie mówili. Niektóre matki chłopców agresywnych
wręcz twierdziły, że ich mężowie nie interesowali się synami. Częstsze
były sytuacje, kiedy ojca nie było w domu przez większą część dnia
i wobec tego rzadko syna widywał. Ojcowie zaś z grupy kontrolnej,
nie tylko spędzali z synami więcej czasu, ale ich kontakty z nimi
były przyjazne i dające zadowolenie.
Rozpad związku uczuciowego pomiędzy jedynakami i ich ojcami staje
się jeszcze bardziej jawny podczas dojrzewania chłopców. Ojcowie
z grupy kontrolnej nie manifestowali swych uczuć zbyt otwarcie.
Częściej wyrażali je poprzez tzw. koleżeństwo z synami, z którymi
dzielili wiele przyjemnych przeżyć. Tego rodzaju zjawiska nie zaobserwowano
w żadnej rodzinie chłopców agresywnych.
Matki chłopców z obu grup mówiły o stopniowych zmianach formy,
w jakiej chłopcy okazują swoje uczucia - od fizycznych form, jak
pieszczoty i pocałunki, do form werbalnych, które dominują u chłopców
dojrzewających. Chłopcy przestają gramolić się na kolana i całować
w policzek - przestają to lubić. Zaczynają unikać bliskich fizycznych
kontaktów z matkami i opierają się pocałunkom i pieszczotom. W miarę
dojrzewania, fizyczne czułości matki zaczynają w nich wywoływać
doznania seksualne, które w tym wieku są poddane ścisłemu tabu.
Zwłaszcza chłopcy agresywni opierają się zdecydowanie próbom okazywania
im uczuć przez matki.
Większy opór ze strony chłopców agresywnych może być w pewnej mierze
zdeterminowany lękiem związanym z zależnością. Objawy pozytywnych
uczuć ze strony matek mogą dla agresywnych chłopców stanowić podwójne
niebezpieczeństwo. Z jednej strony mogą być okazją do podniet seksualnych
, z drugiej - aktywizować lęk związany z zależnością.
Rozmowy z ojcami ujawniły, że chłopcy agresywni spędzali z nimi
znacznie mniej czasu niż chłopcy z grupy kontrolnej. Wolą spędzać
czas sami albo z rówieśnikami. Każda oferowana pomoc lub rada rodziców
jest ostentacyjnie przez nich odrzucana, gdyż mogłaby grozić postawieniem
chłopca w pozycji zależnej. Chcą sobie radzić samodzielnie w sytuacjach
problemowych, ignorują wszelką ofiarowaną pomoc, czasem robią coś
wręcz przeciwnego do tego, co doradzają im rodzice.
Inna formą oporu jest skrytość, zamknięcie się w sobie. W opisach
ich zachowań często słyszy się,że "utrzymują
dystans", są "zamknięci
w sobie", "nieprzystępni".
W większości przypadków nieprawidłowy układ stosunków pomiędzy
rodzicami i dziećmi nie stanowi izolowanego problemu, lecz odzwierciedla
nieumiejętność rodziców do nawiązywania bliskich stosunków z innymi
ludźmi w ogóle. Bardzo często stosunki małżeńskie pomiędzy rodzicami
agresywnych chłopców znajdują się w stanie rozkładu. Rodzice ci
okazują sobie nawzajem mniej uczucia i akceptują się wzajemnie w
mniejszym stopniu niż rodzice chłopców z grupy kontrolnej. Czasem
konflikty ojca związane z jego własną rolą seksualna i jego
"męskością"
przeszkadzają mu zaakceptować syna i nawiązać z nim bliski stosunek.
Badania ujawniły,że u ojców, którzy odtrącali swych synów, przeważnie
występował również stosunkowo silny lęk związany ze sprawami seksualnymi
oraz,że stawiali oni synom stosunkowo mało wymagań dotyczących
ich męskości.
Ponieważ postawy i zachowanie nabyte w kontaktach z rodzicami są
zazwyczaj w jakimś stopniu przenoszone także na inne osoby mające
autorytet, w sytuacji szkolnej trudności agresywnych chłopców związane
z zależnością ulegają zaostrzeniu. Znacznie mniej skłonni są zwracać
się o pomoc do nauczycieli niż ich rówieśnicy z rodzin wielodzietnych.
Hipoteza, że chłopcy agresywni powinni objawiać znaczny lęk związany
z zależnością, potwierdziła się. Lęk ten jest widoczny zarówno w
ich stosunkach z rodzicami, jak z nauczycielami i rówieśnikami.
Mówiąc o swych stosunkach z dorosłymi, chłopcy agresywni przeważnie
stwierdzali jedynie, że unikają kontaktów opartych na zależności.
Opisując natomiast stosunki z rówieśnikami, nierzadko dawali również
wyraz uczuciu zagrożenia i nieufności, jakie wzbudzały w nich tego
rodzaju sytuacje.
Wnioski.
W historii życia chłopców agresywnych działały pewne czynniki sprzyjające
powstaniu konfliktu w sferze zależności. W okresie niemowlęcym i
wczesnym dzieciństwie chłopcy ci wynagradzani byli przez matki dostateczną
miarą uczuć pozytywnych, by mógł się w nich rozwinąć motyw zależności.
Jednakże ich próby uzyskania od rodziców gratyfikacji związanych
z tym motywem były do pewnego stopnia frustrowane, a nawet karane.
Czynione przez chłopców agresywnych próby nawiązania stosunku z
ojcem opartego na emocjonalnej zależności stosunkowo rzadko spotykały
się z pozytywną reakcja. Ojcowie tych chłopców okazywali im mniej
serdeczności i silniej ich odtrącali niż ojcowie z grupy kontrolnej.
Rozkład więzi między chłopcami agresywnymi i ich ojcami zaczął się
na długo przedtem, nim agresywność chłopców zrodziła konflikty ze
szkołą i organami prawa.
Jeżeli ojciec czy matka, zamiast odpowiedzieć na zachowanie przejawiające
motyw zależności w sposób pozytywny i opiekuńczy, odtrąca dziecko
albo zachowuje się obojętnie, a zachowanie zależnościowe dziecka
zostaje tym samym ukarane. W ciągu całego dzieciństwa chłopiec podlega
presji w kierunku identyfikacji z rolą męska, co łączy się z transferem:
zależność wobec matki przekształca się w zależność wobec ojca.
W miarę dojrzewania chłopiec może dzielić z ojcem wiele czynności,
którym się oddaje: sport, samochody, urządzenia mechaniczne i inne
czynności typowo męskie, jak polowanie i wędkarstwo. Jeśli dojrzewający
chłopiec chętniej uczestniczy w zajęciach matki, może to być interpretowane
jako objaw niedojrzałości. (podać jakiś przykład chłopca lubiącego
przebywać z matką, ale tak żeby nikt tego nie widział)
W warunkach domowych, w których ojcowie odtrącali chłopców, zaś
matki zachowywały się niekonsekwentnie wobec ich zależnościowego
zachowania, chłopcy agresywni uczyli się obawiać bliskich kontaktów
opartych na zależności i unikać ich.
Konflikt ten blokował nie tylko zależnościowe reakcje chłopców
agresywnych wobec rodziców lecz także wobec nauczycieli i rówieśników.
Ten lęk został przeniesiony na innych, zaś jego nasilenie jest większe
wobec nauczycieli niż wobec rówieśników.
W miarę jak chłopiec dojrzewa, grupa rówieśnicza nabiera coraz
większego znaczenia jako źródło zaspokojenia potrzeby zależności
i drogowskaz postępowania. W pewnym zakresie chłopcy muszą się uczyć
od siebie nawzajem. Muszą przejść przez proces uczenia się na własnych
próbach i błędach, czyli "uczyć się na własnej skórze".
Władysław Pitak - logopeda, psychoterapeuta
|