To co działo się w kościele, zawsze kojarzyło mi się z teatrem
OMNIBUS czyli SAMO ŻYCIE
Nieprawda, że muzyka łagodzi obyczaje -mówi Władysław Pitak,
muzykoterapeuta. -Obyczaje to coś więcej niż samo zachowanie, to
wzorce kulturowe, to nasze wychowanie. Nie wierzę, że sama muzyka
może nas zmienić. Nie sama.
O panu Pitaku pisaliśmy kiedyś w "Głosie Pomorza", kiedy zakwitł
hodowany przez niego kwiat, tak zwana "królowa nocy", co jest zjawiskiem
niecodziennym i było szeroko komentowane przez prasę krajową. Pan
Władysław twierdzi, że fakt ten był dla niego potwierdzeniem optymistycznej
teorii, że w każdej chwili może nas spotkać coś miłego: ot, choćby
roślina zakwita po 31 latach hodowli.
Pan Władysław w życiu zdobył kilka zawodów. Najpierw podczas służby
w wojsku, operatora kamer filmowych i telewizyjnych, a później w
Warszawie u boku profesora Bardiniego zdał egzamin państwowy i został
artystą estradowym o specjalności aktorskiej. Pracował w Domu Kultury
Budowlanych, który kiedyś mieścił się przy ul. Orlej w Koszalinie.
Prowadził tam teatr amatorski. Wprowadził w nim elementy psychodramy
i socjodramy. Przed stanem wojennym współpracował z Kameralnym Teatrem
Muzycznym przy Koszalińskim Towarzystwie Muzycznym. Ponieważ jednak
pan Pitak chciał zostać wykładowcą w koszalińskiej filii Akademii
Muzycznej (była taka przy ul. Piastowskiej ), postanowił skończyć
studia w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Słupsku. Po uzyskaniu dyplomu
zaczął wykładać dykcję i prowadzić zajęcia fakultatywne z teatru.
- Teatr zafascynował mnie w dzieciństwie, kiedy w jednym z wrocławskich
kościołów zacząłem służyć do mszy jako ministrant. Może się to wydawać
dziwne, ale to co się działo w kościele zawsze kojarzyło mi się
z teatrem. Zapach kadzidła, dźwięk dzwonków, występowanie przed
tłumem ludzi zawsze mnie pociągały. Kiedy jeden z księży w sposób
niezwykle obrazowy mówił kazania, miałem ochotę z miejsca wstąpić
do nieba i zostać aniołkiem. Właśnie księża zainteresowali mnie
literaturą dotyczącą psychologii, charakterologii i ludzkich temperamentów;
to dziedziny niezwykle przydatne duchownym. Dzięki ich znajomości
potrafią już po krótkiej rozmowie zorientować się z jakim typem
charakterologicznym mają do czynienia... - opowiada pan Władysław.
W latach osiemdziesiątych wraz ze swoim teatrem odwiedzał strajkujących.
Potem, kiedy ogłoszono stan wojenny, spostrzegł jak bardzo ludzie
odsuwają się od siebie, jak mało znaczą dla nich przedstawienia,
które chciał im dawać. Jak mówi - życie przerosło teatr. Zaczął
pracować w sanatoriach. Proponował kuracjuszom zabawę w psychodramę,
później wpadł na pomysł dodawania do niej elementów muzycznych.
Wreszcie stworzył coś, co nazwał "muzykodramą": połączenie muzyki
z przekazem słownym, zazwyczaj poezją. Zachęcony przez psychologów
zaczął brać udział w zajęciach z muzykoterapii prowadzonych przy
Centrum Edukacji Muzycznej. Skończył tam kurs, który uprawniał go
do prowadzenia zajęć z dziedziny animacji i relaksacji muzycznej.
- Z kuracjuszami rozmawialiśmy o muzyce, poezji, diecie i ich
wpływie na prawidłowe funkcjonowanie organizmu człowieka. Także
o sensie życia, bez którego zatracamy człowieczeństwo i o sposobie
wyrażania myśli, który jest najwyższą formą istnienia. Wtedy zareagowali
lekarze. Nie do pomyślenia było dla nich, że nielekarz prowadzi
rozmowy o zdrowiu. Postanowiłem więc zostać logopedą - to jedyna
pozamedyczna specjalizacja tolerowana przez lekarzy. Od tej pory
zaczęto wpisywać kuracjuszom muzykoterapię do karty zabiegowej.
Dzięki nowym umiejętnościom rozszerzyłem muzykoterapię o pewne elementy
logopedii.
Pan Pitak mówi o sobie, że teraz jest rentierem, czyli że
"odcina kupony". Jeździ po świecie, odpoczywa. Szczególnie podoba mu się
Francja i jej rozmaite strefy klimatyczne. Ostatnio wpadł na pomysł
założenia zespołu opieki zdrowotnej, złożonego z lekarzy, pielęgniarek
i terapeutów rozmaitych dziedzin, którzy na życzenie pacjentów będą
świadczyć pomoc w domach. Może to być opieka nad osobą po wylewie,
nie zawsze mającą możliwość rehabilitacji, lub po prostu opieka
nad chorym dzieckiem, kiedy rodzice muszą pracować. Być może kiedyś
przyjdzie nam do głowy skorzystać z usług logo-muzyko-terapeuty
, aktora i reżysera w jednej osobie?
Anna Błądek (OKO - Tygodnik Miejski "Głosu Pomorza" 13-19 lutego
1999)
P.S. Pomysł założenia zespołu opieki zdrowotnej i pedagogicznej
zaowocował powołaniem w maju 2001 r. Towarzystwa Terapii i Kształcenia
Mowy LOGOS w Koszalinie, które współdziała z wieloma stowarzyszeniami
i organizacjami zajmującymi się niesieniem pomocy osobom potrzebującym.
Na szczególną uwagę zasługują porady i konsultacje udzielane za
pośrednictwem Internetu. W Internecie można także znaleźć wiele
artykułów pisanych przez członków TTiKM LOGOS.
Kontakt: logos@logos.pomorze.pl
|